Do zdarzenia doszło w sobotę 19 sierpnia. 66-letnia kobieta z grupą znajomych szła właśnie do jednego ze świnoujskich sanatoriów, gdy na ul. Chrobrego w pewnej chwili osunęła się na ziemię. Później okazało się, że był to zawał serca. Mimo tłumu gapiów, nikt nie pomógł kobiecie. Jako jedyny na ratunek pospieszył przebywający poza służbą funkcjonariusz świnoujskiej Placówki Straży Granicznej, który po szybkiej analizie sytuacji natychmiast rozpoczął resuscytację. Uciskał klatkę piersiową kobiety do czasu przyjazdu karetki pogotowia.
O całej sprawie córka 66-latki poinformowała jeden ze świnoujskich portali internetowych, chcąc osobiście podziękować nieznanemu mężczyźnie za pomoc udzieloną jej matce. Za pośrednictwem redakcji funkcjonariusz, który chce pozostać anonimowy, skontaktował się z rodziną poszkodowanej kuracjuszki, a kilka dni po zdarzeniu odwiedził ją w szpitalu. Według opinii lekarzy, gdyby nie szybka akcja reanimacyjna, kobieta by nie przeżyła.
Jak podkreśla świnoujski funkcjonariusz, skuteczną akcję reanimacyjną przeprowadził dzięki szkoleniom z zakresu udzielania pomocy przedmedycznej. W takiej sytuacji znalazł się po raz pierwszy. Jednak nie czuje się bohaterem, bo – jak twierdzi – nie zrobił nic nadzwyczajnego.