W trakcie odprawy bagażowo-biletowej na lot na Korfu 69-letni mieszkaniec powiatu koszalińskiego powiedział obsłudze lotniska, że w swoim bagażu ma dwie bomby. Na miejsce wezwano funkcjonariuszy Straży Granicznej, którzy sprawdzili bagaż pod kątem pirotechnicznym. Nie znaleźli w nim żadnych niebezpiecznych przedmiotów. Mężczyzna powiedział, że tylko żartował, a „pani z obsługi nie ma poczucia humoru”. Za utrudnianie pracy personelowi lotniska strażnicy graniczni ukarali go mandatem w wysokości 400 zł. Decyzją kapitana samolotu 69-latek nie został dopuszczony na lot do Grecji.
Niebezpiecznych przedmiotów nie było także w pozostawionych w strefie ogólnodostępnej terminala T2 bagaży. W sobotę działania minerów-pirotechników dotyczyły walizki i plecaka z dokumentami tożsamości, sprzętem elektronicznym i rzeczami osobistymi, a w niedzielę torby sportowej z żywnością. W obu interwencjach funkcjonariusze musieli wyznaczyć strefy bezpieczeństwa i przeprowadzić ewakuację łącznie 450 podróżnych. Działania nie spowodowały zakłóceń w ruchu lotniczym.
Funkcjonariusze interweniowali jeszcze wobec agresywnego 41-letniego mieszkańca powiatu bialskiego. Z uwagi na agresję i wulgaryzmy kierowane pod adresem pracowników obsługi lotniska nie został zaakceptowany na lot do Aberdeen. Informacja ta jeszcze bardziej go zdenerwowała, siłą przedostał się do wyjścia w kierunku samolotu. Tam ujęli go funkcjonariusze Straży Granicznej. Ponieważ nie stosował się do ich poleceń, przymusowo doprowadzili go do pomieszczeń służbowych SG. Mężczyzna miał przeszło 2,3 promile. Po wytrzeźwieniu w Pogotowiu Socjalnym dla Osób Nietrzeźwych został ukarany tysiączłotowym mandatem.